(Marek Grechuta)
Jedzie pociąg, jedzie, wiezie ludzi, wiezie,
puszcza dymu szare kłęby.
Powiedz mi, sąsiedzie, dokądże ty jedziesz,
bo ja do Szklarskiej Poręby.
Jadę tam do lasu, jadę do sarenki,
jadę sobie zbierać grzyby.
Będę się opalać, będę w słońcu walać,
niech poparzą mnie pokrzywy.
Dam mamusi spokój, spokój tatusiowi,
niechaj sobie raz odpoczną.
Jedno mnie ciekawi: co oni beze mnie,
co oni beze mnie poczną?
Kto im będzie zbierał okruchy ze stołu
na błękitną ciężarówkę,
a gdy zginie igła, albo szpulka nici
wyśle pod krzesło taksówkę?
Kto z syreną wyśle szybkie pogotowie
po proszek od bólu głowy,
a po tę ostatnią zapałkę pod stołem
zbierze szybko straż ogniową?
Dziś jadę do lasu, jadę do sarenki,
jadę sobie zbierać grzyby,
po raz pierwszy jadę do prawdziwej stacji,
jadę pociągiem prawdziwym.
No comments:
Post a Comment